Wody ciuteńko opadły, ale to jeszcze nie koniec. Bo ja już przed poprzednimi wyborami prorokowałem, że to się tak skończy, jak się i skończyło. Seryjnie. Jak nie wierzysz, to się spytaj Władka Farcika. Mówiłem mu: Władek, jak słońce słońcem, w przyszłem roku to będzie powódź. Pewne jak w banku. Tom wydedukował całkiem naukowo, a od tego, rozumiesz, nie ma odwołania. Bo to jest tak: jak, może pamiętasz, Buzek kończył urzędowanie, była powódź; jak wcześniej Cimoszewicz kończył urzędowanie, też była powódź; przy tamtych prezydenckich - była powódź; przy ostatnich samorządowych też była powódź - ino że na mniejszą skalę, ale to by się i zgadzało, bo to dupa nie wybory. A że wtedy była i wtedy była, i wtedy była, to stawiam osiemdziesiąt cztery do siedmiu, że i tera będzie; bo i czegóż by miało nie być, co to, tera będą lepsi?